Głodne dusze odchodzą głodne.

24.7.10

Tworzywo

Jak niebo i ziemia zapadamy się w siebie
przeciwne bieguny hermetycznego świata
tajemnic legend i starych mistrzów pełnych
wiedzy zamkniętej dla algorytmu śpiących
królewien i pijanych książąt

Tęczówka drze skórę ja sztyletem drę chmury
tak powstają przestrzeń światło i to jedno co
rozdziera lepiej niż tysiąc damasceńskich
szabli w dłoni któregoś z herosów dawnych
baśni: bezkres i szum traw: cisza

Stary świat tętni w żyłach nielicznych i szarych
ludzi w bohaterach codzienności bez pereł
ale z pełnią władzy przywilejem siebie
swobodą decyzji o skończeniu świata
w kolejnej zmyślonej historii

- - -

Chmury pełzną niebem zostawiając za sobą śluz melancholii. A że lecą szybko toteż dużo materiału się akumuluje. Dawno nie pisałem z siebie. Nastrajam się do częstotliwości drgania piasku na górskich szlakach. Nie każcie mi tłumaczyć swoich wierszy. Mniejszy wstyd czułbym mając się obnażyć. Chyba trochę boję się którejś cząstki siebie, bo nie do końca ją rozumiem. Albo wcale. Góry powitają mnie słotą. Jakże islandzko.