Głodne dusze odchodzą głodne.

28.1.12

100

a wtedy myślę sobie może
to ja może to ze mną jest
nietakt jakby bóg trefniś

tańczą rozpalone głowy
perłowe ćmy trzepoczą
płowe twarze krzyczą

a ja stoi nad tłumem
a ja patrzy na dół
w katafalk włosów

a oni idą jak
kondukty kotów
niebieskich w tan

a oni szybciej
wirują jak
chochoły

uciekają
spłoszone
wróble

zlatują
z drzewa
w dół






8.1.12

z pomostu

na końcu schodów
pod nad
jest przepaść
pamiętaj o tym

każde cofnięcie
krok w tył
budzi klif
skok z dołu z góry

w taflę jeziora
lustro
w lustrze krwi
wiem i ty też wiesz

już teraz nie ma
odwrotu
stopień
topnieje lód dusz

i spada no nie
unikniesz
między
niebem a niebem

jest ziemia teraz
widzę czas
płynie
Styks rzeka chłodna





5.1.12

brama zim

świat to hałas feeria pryzmat
zapomniany pergamin
w wybuchu setek bomb
spadają dwa ptasie pióra

na ziemię jałową a mokrą
w korony szumiących drzew
eksplozja setek barw
gwiazdy lecą z nieba na dłoń

dłoń leci na dłoń cichy szelest
cienkie szmery żywych stron
chrzest w prowincji Asam
naga samośmierć w jeziorze

zbudzenie komet - liści nieba
zapadają wilki w sen
zimowy kwitnie sad
ucieka z dala stary świat