Głodne dusze odchodzą głodne.

12.12.17

sąd

w mieście grzechu
rozdzwonią się telefony
machine learning
oddzielimy ziarna od plew

big data nasze dziecko
sprawi ból i radość
namaluje nowego boscha
nową lepszą stronę tryptyku
nową mało lepszą stronę
nowe centrum nową rotundę

a my sobie pójdziemy spacerem
pójść spacerem boże jakie to niegodne
pójdziemy spacerem w zupełnie
inną stronę
powiedzmy
na drugą stronę
upside down
tam będziemy płacili pieniędzmi
które wciąż mają ekwiwalent w złocie






8.12.17

w jabłkach

gęsi strącane pociskami
w drodze do ciepłych krajów
albo z ciepłych krajów do domu
wpadające w leśne bagniska
chwytane zębami psów
przynoszone panu
pieczone
podane

też mają swój język
i jest on związany
nagłą śmiercią







12.11.17

uber

kiedy wyszedłem z domu
już czekał

ruszyliśmy
świat mijał za oknem
tak jest dobrze niech minie
niech minie bardzo

panie kierowco zmieniam trasę
proszę jechać bardzo daleko
proszę się nie zatrzymywać
obojętnie
proszę jechać
na koniec miasta
na koniec lądu
na drugi koniec kija
na koniec karty kredytowej
aż bank straci limit
bank zbankrutuje
bank zadłuży się w innych bankach
bank upadnie z hukiem jak goliat
wiem że to będzie długa podróż
ale jestem przygotowany
ja jestem gotowy
nie mam plecaka
nie mam rąk
nie mam nawet siebie
zostawiłem w pępowinie którą zjadły dzikie zwierzęta
zostawiłem w pramorzu w soli stworzenia
zostawiłem w pierwszej żywej komórce
zostawiłem w innych ciałach
zostawiłem we wnętrzu odległych ciał niebieskich
zostaw nie rusz
to zostawiłem
nie tęsknię
dobra
a teraz jedź pan już
system sam nie runie

kiedy wyszedłem z domu
już czekał

tak dworzec główny
niedaleko








matka

oto ona
niedoceniona w dziejach
instytucja pomocy biednym
bezdomnym i samotnym
niewymagająca wyjaśnień
niedająca rozgrzeszenia
jasna jak gwiazda północna
prosta i pewna jak śmierć
święta z miasta
zburzonego przez dzieci




15.9.17

grawitacje

kiedy spada to nie po to żeby podnieść
ptak
albo ze stołu
albo ja

jak jest zimno
to są gorejące
spadania od rana
mam nalot od świtu
pomarańcz też ma
lecąc do ziemi




22.5.17


idąc trzecią długość orbity ciała
kręcę się za tobą
jak wir
huragan
moneta




5.5.17

iły i mady

pocę się gliną
kryształki minerału na końcówkach palców
mają moje linie papilarne
odrywają się ze skórą a ziemia niesie je dalej
żyją powoli

erozja jest przyjemna




27.4.17

kukła

obiecano ziemię
niczyje kamyki
mokre od zderzeń
na sobie nawzajem

umiem w raj
grać
umie raj
grać

zadepczesz ślimaka dżdżownicę
wracasz na start
za gwałt na matce
naturze

moja skóra jeszcze jest nowa
nieoprawna nie znam garbarzy
gotowych sprawić sobie
choćby portfel z takiej

portfel z oślej cielęcej świńskiej
kukła lisa wypchana czasem
galaktyką gnojem rybą

zrób to sam
wypchaj się
z martwych wstań




20.4.17

wyznanie wiary

są rzeczy brzydkie i piękne




11.3.17

witraż

dotarcie do świętego miejsca
za żwir i piach
przed przepaść
prajama

miejsce kaszlu
nie ma przejścia
nawet do historii
mam stosunek
jak do alkoholu

pełny strachu
sortuje szkło

kruche dusze na lewo
kolorowe na prawo

dzień kolejny
skórki chleba żuję posłusznie
piję co każą
szkiełka kradnę po jednym
zanim się wyda
jak się wydaje




9.3.17

dawno

na początek pożar
urywa się siatka
wypadają zęby
całe morze

a później żył długo i
szczęśliwie umierał

na koniec było jak w bajce
a w bajkach z wilkami
postępuje się niehumanitarnie
nie tylko wobec łownej zwierzyny




22.1.17

wcielenia

wszystkie okna zamknięte na zamęt 
za mną 
przede mną rosną kolejne nocne wachty

dookoła głowy księżyc
lata mi 
ja ją rozumiem
ziema potrzebuje czułości
szpadla robactwa i nasion
jako że ciało 

wyjdą mi z pępka te robaki
rozejrzą się i wrócą rozczarowane
ja też tak wracałem nie będę
im miał za złe