Głodne dusze odchodzą głodne.

30.1.15

w rzeczy samej

ja sam
w samej rzeczy
w istości




21.1.15

odczyn

różnica tkwi w ilości nieba
drzewa rosną na starych zdjęciach
boże jakie to sentymentalnie obojętne

nawet papierek lakmusowy
gdy go umieścić pod językiem
wskazuje na liczbę grzechów głównych

święty święty mój ty aniołku
wysyłam cię co noc do pracy
byś strzegł zimne głazy i drzewa
oraz tych co zaskoczeni deszczem
meteorytów nie mają nawet parasola

zastawiłem cały majątek za twoje usługi
resztę zabrał komornik w cieniu
honor krew i pudełko z ładnymi patykami
i wreszcie mogę żyć na ludzkich warunkach




20.1.15

moja mała Sitowia

wertuję księgę
albinos pies
w kagańcu uporu
co jest po mojej stronie
a co jest po stronie cieni

zwierz mi się
z tych wystrzałów
płoszy
za wschodnią granicę sitowia

Sitowia
kraina zarośli
gdzieśmy zarośli
samą śmiercią
nie wycięli
w pień




8.1.15

ukrzyżowanie

wstaje świt
cień ciałem się staje
#dzieńjakcodzień





7.1.15

agorafobia

w wysokiej trawie
na brzegu rzeki
w ciemności
butelki i
owady

pod parasolem nowiu
przeciągły gwizd
nastawiam uszy
podążam za pieśnią
pies

biegnie szybko
przez wodę
święconą
nurt zbawienia
zbyt porywisty




wiersz na dwudziestopięcolecie

dziś spotkałem w przedziale dwu
przedsiębiorców w średnim wieku
w drodze na samolot do chin

pewni swojego zdrowego rozsądku
mówili rzeczy z którymi nie mogłem
się nie zgodzić

chciałbym aby świat ich synów
gdy wzorem ojców zaczną łysieć
oferował więcej wątpliwości
i mniej sztokholmskiej nostalgii




3.1.15

modlitwa

dzisiaj się modlę
za rozerwane demony
oby się nigdy nie złączyły

modlę się bez litości

dzisiaj się modlę
za złem przesiąknięty szpik
oby nie rodził krwi

modlę się bez litości

dzisiaj się modlę
i jutro się modlę
za siebie żebym nie przestał

modlę się
przez mięso do kości