Głodne dusze odchodzą głodne.

28.8.15

gołębie

gołębie na śniadeckich nie budzą się same
gołębie budzi miasto
wkurwione gruchają




26.8.15

cynocefal

we własnej włosów klatce
żywię się surowym wzrokiem
nieswoimi zębami

nad rzeką ptaki latają
od gwiazdy do gwiazdy
łączę punkty

kontur co na niebie się rodzi
brzmi jak to do którego tęsknię ciało
niebieskie

planeta psów
której harmonia sfer wyje do księżyca




20.8.15

włócznia

modli się szkarłat
salome echo judyty
modliszka

o tym pomyślałem
kiedy przewróciłem wrzątek
i teraz ta woda na moim boku
się włóczy w dół




17.8.15

góry baszanu

kiedyś się położę pod wzgórzem
jak węgorz wyciągnięty z jeziora
rzucony w trawę
albo jak szczupak

i jeśli już złapię oddech w kaszel
a z włosów i spojrzeń dziewcząt
usypię mandalę
to ją zasypię

zasypiemy się razem
będziemy zasypiać
na wieki w kamień




15.8.15

* * *

czerwone światełko
latarnio co mi się tu żarzysz
jak piekło na ziemi

światełko przeciwmgłowe
pokazujesz drogę
na archipelagu piaskownic

tylko nocą jesteśmy
jak ławica w sieci blisko
mówimy imiona nadaremno




6.8.15

ość

sypiam po trzy godziny
zwykle między szóstą a dziewiątą
od piątej nie ma już wyrzutów sumienia
a jeśli coś z gardła mi się wyrzuca
to jest to krzyk wielkiej ryby

marysia nie ma czasu na seks
ja mam ochotę

na godzinkę
na brewiarz
samospalenie
na modlitwę



ciotka foliowa

bóg mi się objawia pod postacią siatki
jest foliowy i leci powoli pustą ulicą
w centrum dużego miasta

tą siatką udusił kiedyś abla
w tej siatce trzymał głowę jana
a moją ciotkę chroni przed deszczem
kiedy wraca z kościoła

i nie wiem co o niej myśleć
czy ma za dużo szczęścia
czy za mało wiary




3.8.15

troje

poeta przemierza świat
ruchem wirowym
po orbicie
chadza z psem
sam na sam
zmyśla mi

od peronu
do domu
do domu
kolejnego
koleje się
się nie wykoleja

wolność jego liczba pierwsza
trudnodzielna
trójca przenajświętsza

człowiek jestem
okropnie pojedynczy
samozachowawczy
a wszystko obce
nietykalne trędowate

jest nas trzech
budujemy miasto
burzymy miasto
na wieki wieków
kamień




2.8.15

prototyp

oddycham do krwi
mojej matki
modlę się do kości
ojca

dom jest tam gdzie matka
męstwo gdzie ojciec
dzieciństwo trwa tak długo jak babcia
dopóki karmię kaczki z dziadkiem

to są instytucje niedoskonałe i nieosiągalne
jak komety




1.8.15

bezwład

gdy ostatnio cię słuchałem
byłem w pociągu
teraz w ciągu
tych kilku lat
trochę się zmieniło

święci mi się bogacą
w mieście strachów
ale tylko nocą

ubodzy w duchu
pozostają ubodzy
to się akurat nie zmieniło

a my jesteśmy po dwu stronach
tryptyku globu szyn
z jednej szron z drugiej
też szron

rzeczywiście
z perspektywy dalekobieżnej
zmieniło się tylko trochę