Głodne dusze odchodzą głodne.

30.4.14

cień

cenię cię
nie jak komesów rzeczywistości
którzy więcej wiedzą niż gdziekolwiek zobaczyli
piewców jedynej prawdziwej sztuki
którym struna pękła
głosowa i przeciągnięta

cieniu pozwól odejść światu
jak arbiter elegancji
spokojnie

cieniu opuściła mnie pogarda
została świętą
nienawiść w oczach
jak feniks

cieniu gdzie jestem tam ciebie nie ma
i niepokoi mnie to od kilku miesięcy
nie mogłeś zgubić drogi ani umrzeć
boję się że planowałeś ucieczkę
kiedy razem spoglądaliśmy w otchłań
i mówiliśmy sobie mogę wszystko

wróć cieniu
bo brak mi takiego kompana
do wszystkiego zawsze
właściwie to będzie dla ciebie
jak spotkanie przy kawie
nie zajmę wiele czasu
a jak już umrę to zamieszkasz
za wzgórzem




22.4.14

promień

są dwie dusze
obie parują z jednego kotła
i śpiewają pamięć świętych
wtedy my byliśmy święci
i bezradni

masz szpilki w źrenicach
myślisz że inni nie widzą
nawet ja

chowasz we włosach dym
wyrzucasz niedopałki
jak złotą nić jak okruszki
czule zajmują się nimi mosty o których śnisz w nocy
z oczami otwartymi ze strachu
odwracając głowę
przez sen niespokojnie wymachujesz
tonąc w rzekach własnych słów
co je spisujesz
na straty
by było czym mówić na jawie

kiedy pojmiesz zło
będzie za późno

ostatni raz świt da ci miłe wspomnienie
ludzie nie wybaczą
bóg nie wysłucha modlitw
ale upomni się o swoje
które bezkarnie wyryłeś na plecach




15.4.14

figowiec

nawet śpiewasz inaczej niż wszyscy
wolno i donośnie
jakby bomby nad miastem

i tańczysz jakby nie było kościołów
ani wojen
chyba kogoś tym obrażasz ale co ja mogę o tym wiedzieć

gdy ja tańczę to jest to walka
szybkość kroków
celność ciosów w brzuch ucho i krtań

i dlatego ty jesteś piękna a ja bezradny
dlatego ja nadaję imiona a ty
zjadasz owoce beztrosko
jedyne co nas łączy to korzenie
drzewa zapominania się tak je nazwałaś
i to ostatnie co pamiętam




golem

taki jeden gest
roztrzaskane niebo

mamy pomiędzy łopatkami
bezkształt mgłę i uśmiech

zanikasz jak wszystko co naturalne
jedyny element ludzki
to ten ciemny punkt na plecach
blizna po urodzeniu
tygiel w którym mieszają się światy
jasne ciemne i te inne
w których jesteś naprawdę

wypadkową
wszystkich które poznałem
osób w drodze
i nie masz piór ani na szczęście łusek

wkładam więc w twoje usta kartkę
z życzeniami nie dla ciebie ale dla mnie
moim życzeniem jest uwolnić się od ciebie
moje życzenie - bądź wolna w której nozdrzach
płynie mój oddech




6.4.14

pusto

niektórzy z nich ginęli w piasku
albo w dymie
ale nie ty
bo tobie jeszcze nie wolno
a to trzęsienie to przestroga
tabliczka z raną
morze bez mew

ślad nie twojej stopy
odkryty po przebudzeniu

niemy ptak
prorok ciszy

wiesz
jest dużo bardziej przytłaczająco
gdzie nie chodzą ludzie
bo to jeszcze nie znaczy że nikogo tam nie ma

babcia mojego przyjaciela powiedziała ponoć
że niektóre ślady na plaży są bezpańskie




którego nie zarąbali

więc było tak
dwoje i pies
a pies to jedno z obojga
tak był traktowany
tak się zachowywał

pieskie życie
z psiej woli dobiegło końca
gdy bijąc kijem
trafił się pierwotny gen
pies zmierzwił sierść

a jak było dalej wszyscy wiemy
zerwany łańcuch wycie do księżyca
symbolu jakby nie było żeńskiego
ucieczka w las drewniana buda
zamieniona na żywe drzewo

którego nie zarąbali

zostałem wyrzucony do następnego akapitu
bękart wdowa czy inny odmieniec
tak z nami robią gdy zamiast żyć z pisania
żyjemy po prostu




dom

jakoś tak się stało że zaświeciło
zapaliło się
jak dom na linii frontu
słońce

nie gaś na bogów
musi spłonąć
nie-miasto

obchodzimy się półkolem
ty tańczysz
ja wilk

ty wokół ogniska
ja obchodzę ciebie
mnie nie obchodzi

nie gaś bo zostaną zgliszcza
pozwól się wypalić
popiół użyźni ziemię

a w zgliszczach
cóż
w zgliszczach hula wiatr
i bywa czarny pomnik

po wojnie przychodzą tam ludzie
odkładają się złogi kwiatów
wiatr zamiast wiać snuje historie
których nikt nie przeżył i nie przeżyje




3.4.14

historia

gdyby istniała naprawdę
błękitna perła oprawiona w księżyc
i lutnia

gdybyście spotkali się naprawdę
utopieni mocniej niż komar w bursztynie

rozstaliście się i nigdy już jej nie zobaczyłeś
a ja nie mogę ci powiedzieć

nie dowiedziałeś się nigdy
że niedługo po rozstaniu
umarła jak statystka na ospę
i ona ciebie wciąż
wiesz
do końca
do płonącego stosu
bezimiennych zarażonych

nigdy się nie dowiedziałeś
tylko błękit nad twoją głową
poblakł nieco