Głodne dusze odchodzą głodne.

28.9.09

Świat zasad prostych runął.

Nie jesteś kosmosem. Jesteś częścią kosmosu. Pieprzonym roztoczem gdzieś w bezkresnej przestrzeni. Jesteś małym, maleńkim człowieczkiem. Spójrz na monitor. Jesteś większy od niego. Wszystkie twoje użyteczne przedmioty, długopisy, łyżeczki, notesy, są zaprojektowane w takiej skali, żebyś mógł łatwo ich używać, więc zwykle są małe, często mieszczą się w dłoni. Niektórym to nie wystarcza, więc budują sobie ogromne konstrukcje, bo mają dość maleńkich przedmiotów. Zmieniając skalę swoich przedmiotów, chcą zmienić swoją skalę. Chcą być wielcy jak te konstrukcje. Ziemia jest wielka, my jesteśmy mali. My mamy być użyteczni dla Ziemi, nie na odwrót. Mamy być użytecznym narzędziem w rękach kosmosu, bo w takiej skali nas zaprojektowano.
I to jest właśnie constans.

I dlatego nie widzę nic dobrego w definicyjnym systemie zachodniego społeczeństwa. Chyba mam zbyt bujną wyobraźnię i zbyt obrazowo funkcjonuje moja głowa, żeby móc się tutaj odnaleźć. Wolałbym iść na pole, step, łąkę, polanę i gonić cykady, niż iść gonić się ze szczurami gdziekolwiek. Temat rzeka, uformowany dawno, wciąż podejmowany i już nawet smak wody z tej rzeki spowszedniał. Ach, jakże się cieszę, że dane mi było choć chwilę w życiu wędrować. Krótka to chwila, ale wtedy przekroczyłem zwyczajny rodzaj poznania i byłem permanentnie wolny. A teraz?
Jak każdy Ikar spadłem na pysk.
Spaliłeś La Manche, Sancho.
Zerwałeś Kwiaty Zła.



19.9.09

Nokturn I

kończy się wcześniej niż zwykle
bo coś w środku nie działa
jakaś zębatka
bo w środku jeśli chodzi o zęby
to w snach owszem
wypadają
i pytam wtedy siebie
ubi sunt

zjawia się wcześniej niż zwykle
z lunarnym sierpem rżnie kłosy dnia
córa chaosu
pługiem rydwanu gotuje niebo i
sieje gwiazdy jakby
rzucała
        polarne siekacze
              trzonowce niedźwiedzia
                     kły zodiaków

cały naszyjnik kłów

światłu na dobranoc



8.9.09

Z Jacka Podsiadły:
Jeszcze przyjdzie tu po nas anioł z powietrzną trąbą.
Sprawi, że pewnego pięknego dnia wypierdolą nas z pracy.
Zabiorą nam mieszkania.
Odejdą od nas żony.
Będą się dziać rzeczy straszne.
I znów staniemy się wolni.


Jedna z chwil, w których powinienem wziąć tobołek i wyjść. Znów potrzebuję sobie zrobić czystkę, jak w górach. Ludzie na mnie źle działają. Zbyt często się chowam, a później zapominam gdzie, i muszę od nowa szukać. Wolności, powolności i się.
Przewróciłem się o belkę we własnym oku.



jabłko

Sny mamy na ogół normalne.
śpimy zimowo,
spokojnie.

Nieraz budzę się,
kiedy przychodzisz,
przychodzi najwyższy czas
i nie ma już czasu.

Rachunki wiszą wszędzie:
gaz, woda, sumienie, prąd.
I trzeba zapłacić.

Odarci z przecinków i kropek wyliczamy
sobie wszystko, co do jednego żebra.

Kochanie, a smakowało Ci jabłko?