Głodne dusze odchodzą głodne.

27.5.16

horyzont

wszyscy w domu są bezwładni
jak truchła ryb wyrzucone na brzeg
nocy

rana
otwarta jak sklep całodobowy w którym
możesz kupić lekarstwa na zło na chwilę




21.5.16

inkar

jestem w innym kraju
polska jest tropikalna
jest duszno i ojciec  mówi
nigdy więcej synu
nie opisuj nikomu
snów

dzisiaj przyśniłem się sobie
na murku przed kampusem
jak na katafalku leżała nago
cała w poprzednich wcieleniach

-jak masz na imię?
-Chłód.

widziałem plamy zagojonych poparzeń
które dziecięco opisała  popatrz, mam łatki 

nigdy więcej nie opowiem
snów które przeczą śmierci




14.5.16

W.W.

zima mi tu chodzi
się zgubiła
sprzedaje konwalie przy metrze

widzę jak siedzimy
przy prasie na litografii
pachnie naftą i jest ciepło
jest rano pijemy twoją kawę
skręcasz papierosa
za oknem jest śnieżyca i mróz
w tej bieli chodzą czarne punkty
i tramwaje dzwonią jakby jakieś
dziecko bawiło się w maszynistę
wszystko zamarza jak opętane

a my tu odprawiamy egzorcyzm
my tu mamy maj w tej pracowni
rozmawiamy o porannych rzeczach
zanim przyjdą wszyscy

trochę o idei trochę o życiu
o miłości to raczej nie
ale o prostych rzeczach
i nie ma między nami zgody
i jest w tym braku zgody porozumienie
że obaj mamy ręce czarne od farby

tylko szum jarzeniówek jest biały
jak biała jest zima za szybą
i te konwalie przy metrze




7.5.16

* * *

znów idziemy
przyjdą zimy miną
słońce wzejdzie
bo po co więcej




4.5.16

***

żaden opisywacz nie pojmie
ile tęsknoty w pościeli
ma śmierć i wszyscy święci