tam są chmury różowe chyba tańczą
spięte łańcuchami
gór
nadciągają armie lecą stalowe ptaki i zwykłe też
pod przymusem
budzą wstręt
a my a my czekamy w odbiciach cieniach i niecierpliwie
co się stanie
niemi nie my
wiele na raz głosów chyba ktoś krzyczy albo się rodzi sam
zaczyna się potop
pośród nas nie ma jednego
kto by się przejmował oszalałym
a on starzec przerzuca kufry
zdejmuje obrusy
wrzeszczy na poddaszu
przy otwartej klatce otwartym oknie
dziwak mówili gołębiarz
tyle lat go pielęgnował
leczył przetrącone skrzydło
szeptał czule
na każdej arce musi być choć jeden
jeszcze będziesz aniołem
przeciw wszystkim aniołom zagłady
odnajdziesz ląd
daleko za miastem i rzeką
w świetle poranka
ptaki skrzeczą
nie nam nosić gałązki oliwne
wieści i obiecane ziemie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz