Głodne dusze odchodzą głodne.

21.10.14

golgota

nie potrzebuję spaceru
lasem wiosną wolnym krokiem
brakiem słów
brukiem sław

tylko kropli
gęstej jak smoła 
kropli

destylatu czy absolutu 
z płuc

niewiary w podmiot liryczny
jednego snu tego co
od dwudziestu jeden gram
lat 

przywykam do stanu stałego
materii chrystusowej jak pustynia

rodzę z siebie przez podział plechy
kolejne geniusze nowe imperia
stany zjednolicone

ogłaszam przedwyborczo
że idę po granicy i nie mogę spaść
na dno cyrku ani z lewej ani z prawej

ze mną mój kompan kompas
on nosi krzyż kierunkowy
nastawia kolejne stacje
na każdej sobie upadamy
a na ostatnich częstotliwościach
to już trudno wytrzymać
żeby się tak nie poukładać wreszcie
do grobu




Brak komentarzy: