golgota
lasem wiosną wolnym krokiem
brakiem słów
brukiem sław
tylko kropli
gęstej jak smoła
kropli
destylatu czy absolutu
z płuc
niewiary w podmiot liryczny
jednego snu tego co
od dwudziestu jeden gram
lat
przywykam do stanu stałego
materii chrystusowej jak pustynia
rodzę z siebie przez podział plechy
kolejne geniusze nowe imperia
stany zjednolicone
ogłaszam przedwyborczo
że idę po granicy i nie mogę spaść
na dno cyrku ani z lewej ani z prawej
ze mną mój kompan kompas
on nosi krzyż kierunkowy
nastawia kolejne stacje
na każdej sobie upadamy
a na ostatnich częstotliwościach
to już trudno wytrzymać
żeby się tak nie poukładać wreszcie
do grobu
∞
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz