miasto
padam na pysk
pada za oknem
leży imperator
przyjdą cisi
zagrają oboje
czyli my
pisk
i o nas zapomną
za oknem pada jest pierwszy lipca
już nie przyjdę do ciebie na noc
wiesz chyba znalazłem swój język
i to jest dialekt dalece nieprzystający
biegnę tu w obcym wciąż mieście
potrafię przystanąć bez ciężaru wspomnień
to znaczy bez złudy
pada mi telefon
pada za oknem
pytasz jak to
jak szron na zapalniczce
a zapalniczka w gardle
a gardło w suple
w tym kosmosie
zaplątał się pająk
wielki jak mgławica
już lato
dni coraz krótsze
ptaki zaraz odlecą i tak dalej
to ostatni wniosek
wyciągnięta z gardła
gliniana skorupa z wyrytym imieniem
∞
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz