Głodne dusze odchodzą głodne.

18.7.09

Nie wniosę do wszechświatowej biblioteki nic nowego, pisząc, że życie jest wędrówką. Zresztą, motyw ten obecny był w literaturze i innych przejawach sztuki oraz kultury zawsze (o czym wiedzą pewnie Ci, którzy przystąpili do tegorocznych testów gimnazjalnych). Dawniej istotnie, na wędrówce polegało życie - przenoszenie się z miejsca na miejsce, koczownictwo, nomadzi i tak dalej. Wyprawy wojenne, krucjaty, dżihady. Literatura daje nam mnóstwo przykładów, których nawet nie ma co przytaczać.
Wędrówka może mieć wiele znaczeń. Każdy wędruje dzień w dzień. Do pracy, do szkoły, po chleb, do znajomego. Po pokoju. Fizyczny wymiar wędrówki jest mało istotny, gdy pozostaje sam sobie. To znaczy, gdy nie jesteśmy świadomi drogi jaką przemierzamy.
Ważny jest również duchowy aspekt, który mnie osobiście bardziej interesuje. Nie wiem czy 'duchowy', to dobre słowo. Zbytnio się kojarzy z religią, łatwo zostać posądzonym o bycie co najmniej nawiedzonym. Niech więc będzie świadomy, bo w istocie o świadomość tu chodzi. Gdy zapytacie buddystę, czym jest buddyzm, wielce prawdopodobne, że odpowie 'Buddyzm jest Drogą', zaś większość kojarzy słowa "Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem". Coś w tym tkwi, jakiś szkopuł, czy diabeł, czy cośkolwiek innego.
kliknij i przycztaj tekst
Chodzi o to, by chodzić. By iść, a niekoniecznie dotrzeć. By zapomnieć o celu podróży, ale by czuć z każdym wdechem i wydechem drogę. By czuć chwilę. Za Horacym: "Chwytaj dzień, bo przecież nikt się nie dowie, jaką nam przyszłość zgotują bogowie..." Bądź dzisiaj, nie bądź jutro, inspiruj się wczoraj, by teraz było piękniejsze. Nie pytaj co przyniesie jutro, co zgotuje los, czy dotrzesz. Zapomnij, że kiedykolwiek masz dotrzeć, nie patrz na zegarek, nie pytaj o godzinę. Spójrz na słońce, na gwiazdy, na księżyc, na cień za sobą, tam jest tarcza ze wskazówkami. Idź poboczem, doświadcz wschodu, łanów zbóż. Trzymaj długi kłos trawy w ustach i uśmiechaj się, bo los sprzyja tym, co się uśmiechają do słońca. Podziwiaj przestrzeń, zapomnij o pracy, o szkole, o problemie. Ucieczka? Być może. Kto kiedyś nie marzył, tymi słowami, by pieprzyć wszystko, trzasnąć drzwiami i iść. Zwłaszcza w nocy, kiedy wychylając się z ósmego piętra czuć lipcową nostalgię zapachów zieleni, tęskniącą za majowym kwitnieniem bzu. Gdy noc jest ciepła, a słońce dopiero zaczyna myśleć, żeby rozjaśnić niebo.
Marzę, by na chwilę odrzucić świat bombardowania informacjami, cenami, okazjami, miliardem ludzi, kolorowymi pismami. By wyskoczyć, polecieć, wylądować, przekoziołkować na miękkiej polanie. Leżeć, poczuć zapach utraconej już wiosny, rozkoszując się aromatem letniego wieczora. Turlać się w trawie. Łapać chrabąszcze i wąchać z Nią bez. Zagadka do publiczności. Co to jest, co ja mam, a nazywa się rak i jest na literę B.



Zatrzymajmy się w pędzie nikt nie pamięta po co biegnie
Czy na pewno po szczęście czy sam bieg nie jest biegu sensem
Szukam sposobów by kiedyś polecieć jak Ikar
Na skrzydłach tej wolności
I jeśli mam jak on spaść to spadnę jak on
Ale szczęśliwy bo żyłem naprawdę

Eldo



Brak komentarzy: