Głodne dusze odchodzą głodne.

30.1.10

12:37 Opalenica-Poznań
Zimno-niebieski krajobraz popołudnia i cisza typowa dla małomiejskich peronów. Biel znaczy przestrzeń. Linie trakcyjne milcząco obwieszczają nieskończony horyzont zdarzeń i nawet dobre z natury światło dnia jest natarczywe, kiedy przedziera się przez arktyczne masy powietrza. Granica między niebem i ziemią zaciera się. Wiatr gęstnieje wymieszany z dymem, bo jakiś skurwiel ogrzewa swoją rodzinę odpadami. To miasteczko jest za małe dla tylu kominów, dla tylu nałogowych palaczy. Dwunasta: trzydzieści siedem. Po szynach na stare śmieci.




4 komentarze:

Zireael00 pisze...

Gdzie ta yerbaciarnia?

J pisze...

Ulica 26 lutego. Na rogu tej ulicy jest wejście do ASP. Idziesz od starego rynku, mijasz bank, przechodzisz przez ulicę, mijasz ASP, mijasz Art Mat, i po lewej stronie, któreś z następnych drzwi.
Polecam ;)

Anonimowy pisze...

Spodziewałam się mnie wchodząc na Twojego bloga, ale i tak mnie zaskoczyłeś. Dziwne uczucie widzieć siebie taką, chociaż bardzo przyjemne. I nawet oddaje oryginał (; Nie będzie niczym nowym, gdy powiem, że jesteś w tym dobry. Mam nadzieję, że nie zmarnujesz tego talentu i wybierasz się na ASP w przyszłości.
I jeszcze dedykacja, ah ah. To ja dziękuję ;*

Anonimowy pisze...

A więc mam nadzieję, że się spotkamy w Poznaniu :)