Głodne dusze odchodzą głodne.

8.9.11

odpływ

niebo łka tak krucho łamliwie
żegna się przyjdź do mnie przyjdź
choćby na sekundę minionych chwil

jest tak strasznie tartar roku otchłań
czas się żegnać ptacy przyjaciele
kwaśno na ulicach smażą powidła

jak kwiat śliwy gałązko jabłoni
nie mam wpływu koryto rzeki schodami
pod górę wodospadem nie może spaść

pod prąd na przekór imbir spala
pożar pożar ze schronu z
lemniskaty betonu pożar ktoś krzyczy

mijamy się na schodach sen jak ze snu
trudno uwierzyć palce oddalają się
góra dół rośnie dalej las

- - -

Muzyczny zgon. Jesień w pełni, na świecie dzieje się źle. Każdy może umrzeć dziś. Fundujemy sobie dźwiękowe iniekcje i suszone owoce, bo za mało zimnego metalu. Chodniki płoną we wrześniowym deszczu, cienie chodzą po ulicach. Bardzo onirycznie, bardzo niezdrowo, bardzo niebezpiecznie. Łatwo się poślizgnąć. Struna drga, daje siłę. Wszystko będzie jak najlepiej. Obiecuję. Tęsknię.




Brak komentarzy: