Głodne dusze odchodzą głodne.

11.10.11

Tęsknienia VI

i polecisz jak orły jak stado skrzydlatych lwów
taki już twój los twój palmowy liść
by blisko i daleko drzewem poznania szeptem
krzykiem chłodnym horyzontem

spalać się w locie tonący wraku
tak rzucone kości nie odwrócą natury
nie cofniesz się przed niczym na piędź na dwie
cegło w tym murze człowieku twardy

będą krzyczeli pluli mówili nie to nie
tak walcz noś sztandar nie zawiedź ojców
będą zarzucali sieci pretensji
weź nóż i podrzyj jakbyś otwierał brzuchy

ich brudne wnętrza milcz po prostu
zostaw banalne prawdy przy sobie chleb
wodę i wiatr nie wszystko można mniej wolno
szybko chodź za mną umrzemy ale


- - -

Rzucić świat, wziąć Cię i uciec, zostać drwalem. Wieczne uciekanie. Ginąca rasa. O poranku kilka łez jak kamienie, bo to jesień, jesień Miła, jesień kamiennych rąk.




Brak komentarzy: