na całe szczęście to nie ja
to tylko liryczny podmiot
zmarznięty bez czapki
ale za to
zrzucę winę na innych
lubię być nieskazitelny
czysty jak serce chrystusa
żeby wszyscy mnie lubili
a jak ktoś nie lubi to jak gdyby nigdy nic
jak byłem mały i przechodziłem przez płot
kraść jabłka żeby wszystko się zaczęło
to spadłem i urwałem drut kolczasty
zaplątany na głowie powiedział mi
że te jabłka to przecież dla mamy
a kompot który z nich zrobi
mój ulubiony to inna rzeka
bo tych jabłek to
nie lubię aż tak bardzo
ale chętnie zjem jak
już tu jestem
czemu nie
no i dłonie podarte z tkwiącymi w nich małymi skałami
tak tak piasek ale małe skały jak to brzmi
mam te strupki wciąż bo zdrapuję
żeby czasem nie znikły bo olaboga
jeszcze ktoś nie uwierzy
i pójdzie pisać wiersz
∞
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz