I
niesłusznie zapomniany
ogarek sumienia
niegodnie stracona
kałuża snu
zmarnowany
las
ćma
II
odbudowali
i choć to ta sama
pod stopami
choć zamietli chodniki
to wciąż słychać szkło
pod stopami
jak oddycha
III
nie zostaliśmy nawet na chwilę
lekarzem prawnikiem
nie piekliśmy chlebów
nie pokończyliśmy nic
nie posłuchaliśmy rad
po swojemu albo śmierć
mamy mocne przeświadczenie
gdy przyjdzie czas
uzdrowimy dusze
wymierzymy sprawiedliwość
nakarmimy serca
będziemy wiedzieli jak wbija się gwóźdź
żeby trzymał ciało
żeby odkupił przynajmniej jedną
marną pszczołę
*
od czterech żywiołów
od spadających miast
od snów matek i wspomnień ojców
zachowaj nas