cień
cenię cię
nie jak komesów rzeczywistości
którzy więcej wiedzą niż gdziekolwiek zobaczyli
piewców jedynej prawdziwej sztuki
którym struna pękła
głosowa i przeciągnięta
cieniu pozwól odejść światu
jak arbiter elegancji
spokojnie
cieniu opuściła mnie pogarda
została świętą
nienawiść w oczach
jak feniks
cieniu gdzie jestem tam ciebie nie ma
i niepokoi mnie to od kilku miesięcy
nie mogłeś zgubić drogi ani umrzeć
boję się że planowałeś ucieczkę
kiedy razem spoglądaliśmy w otchłań
i mówiliśmy sobie mogę wszystko
wróć cieniu
bo brak mi takiego kompana
do wszystkiego zawsze
właściwie to będzie dla ciebie
jak spotkanie przy kawie
nie zajmę wiele czasu
a jak już umrę to zamieszkasz
za wzgórzem
∞
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz