puchnięcie
wieje mi
porania mi się
starego zegara werk
dnieje ś
pogrubia się
nowego świata rozrząd
zaspy się zbierają a zima bezśnieżna
ludzie mi się dławią pod opoką uśnieżeń
z uwielbieniem patrzę na tuszę na haku
na rok wyjadę do siebie do braku rodziców
od tych wyobrażeń mi się robi pod powieką guz
pompuje się mała kula ziemska mój mały wszechświat
już siódmy albo siedemdziesiąty siódmy
w galaktyce głowy w raju bez głowic w rybim oku
w brzuchu wieloryba w paszczy rekina
salve regina
salwę albo dwie
pluton krąży dookoła głowy
egzekucyjnie nienachalny ładnie prosi
kucam klęczę czekam na wiatr
tej zimy stanę się każdą zimą
∞
21.12.16
28.9.16
zadyma
nas jest więcej
niż zębów
wypadnie
pij mleczne
drogi
prowadzą
ścieżki
wciągają
donikąd
agresywny stukot
stu butów
szamański bieg
na orientację
nie biorę udziału w marszach
nie wciągam kamieni z zęba
dwukropek który dziś znaczy oczy
wciąż mówi mi: teraz
całe życie w nawias
zamykam / otwieram
∞
nas jest więcej
niż zębów
wypadnie
pij mleczne
drogi
prowadzą
ścieżki
wciągają
donikąd
agresywny stukot
stu butów
szamański bieg
na orientację
nie biorę udziału w marszach
nie wciągam kamieni z zęba
dwukropek który dziś znaczy oczy
wciąż mówi mi: teraz
całe życie w nawias
zamykam / otwieram
∞
25.9.16
13.9.16
11.9.16
13.8.16
7.8.16
wojna
rzucone ziarno
nasiany wiatr
cięższy od planet
cały od zjaw
do wyjścia
zbiera się burza
ma ludzi w opiece
boga w opoce
oczy dziecka
a kształt ma
jakiś taki
wielki i rybi
gdy będzie po wszystkim
zamieszkamy na wzgórzu
to dobre miejsce na fort
będziemy tam razem
wąchać chleb
gdy przyjdzie głód
bo chleb i głód
jeszcze nie wiesz
one się rymują
∞
rzucone ziarno
nasiany wiatr
cięższy od planet
cały od zjaw
do wyjścia
zbiera się burza
ma ludzi w opiece
boga w opoce
a kształt ma
jakiś taki
wielki i rybi
gdy będzie po wszystkim
zamieszkamy na wzgórzu
to dobre miejsce na fort
będziemy tam razem
wąchać chleb
gdy przyjdzie głód
bo chleb i głód
jeszcze nie wiesz
one się rymują
∞
3.8.16
8.6.16
27.5.16
21.5.16
inkar
jestem w innym kraju
polska jest tropikalna
jest duszno i ojciec mówi
nigdy więcej synu
nie opisuj nikomu
snów
dzisiaj przyśniłem się sobie
na murku przed kampusem
jak na katafalku leżała nago
cała w poprzednich wcieleniach
-jak masz na imię?
-Chłód.
widziałem plamy zagojonych poparzeń
które dziecięco opisała popatrz, mam łatki
nigdy więcej nie opowiem
snów które przeczą śmierci
∞
jestem w innym kraju
polska jest tropikalna
jest duszno i ojciec mówi
nigdy więcej synu
nie opisuj nikomu
snów
dzisiaj przyśniłem się sobie
na murku przed kampusem
jak na katafalku leżała nago
cała w poprzednich wcieleniach
-jak masz na imię?
-Chłód.
widziałem plamy zagojonych poparzeń
które dziecięco opisała popatrz, mam łatki
nigdy więcej nie opowiem
snów które przeczą śmierci
∞
14.5.16
W.W.
zima mi tu chodzi
się zgubiła
sprzedaje konwalie przy metrze
widzę jak siedzimy
przy prasie na litografii
pachnie naftą i jest ciepło
jest rano pijemy twoją kawę
skręcasz papierosa
za oknem jest śnieżyca i mróz
w tej bieli chodzą czarne punkty
i tramwaje dzwonią jakby jakieś
dziecko bawiło się w maszynistę
wszystko zamarza jak opętane
a my tu odprawiamy egzorcyzm
my tu mamy maj w tej pracowni
rozmawiamy o porannych rzeczach
zanim przyjdą wszyscy
trochę o idei trochę o życiu
o miłości to raczej nie
ale o prostych rzeczach
i nie ma między nami zgody
i jest w tym braku zgody porozumienie
że obaj mamy ręce czarne od farby
tylko szum jarzeniówek jest biały
jak biała jest zima za szybą
i te konwalie przy metrze
∞
zima mi tu chodzi
się zgubiła
sprzedaje konwalie przy metrze
widzę jak siedzimy
przy prasie na litografii
pachnie naftą i jest ciepło
jest rano pijemy twoją kawę
skręcasz papierosa
za oknem jest śnieżyca i mróz
w tej bieli chodzą czarne punkty
i tramwaje dzwonią jakby jakieś
dziecko bawiło się w maszynistę
wszystko zamarza jak opętane
a my tu odprawiamy egzorcyzm
my tu mamy maj w tej pracowni
rozmawiamy o porannych rzeczach
zanim przyjdą wszyscy
trochę o idei trochę o życiu
o miłości to raczej nie
ale o prostych rzeczach
i nie ma między nami zgody
i jest w tym braku zgody porozumienie
że obaj mamy ręce czarne od farby
tylko szum jarzeniówek jest biały
jak biała jest zima za szybą
i te konwalie przy metrze
∞
30.4.16
28.4.16
26.4.16
18.4.16
11.4.16
consummatum est
mam w sobie tyle pogardy
że mógłbym zmienić własne życie
i z rozpędu kilka cudzych
używam siebie na rzecz innych
którymi gardzę i których kocham
jak siebie samego
nie mam przyjaciół ani rodziny
moi przyjaciele staliby w pierwszej linii
naprzeciw oddziałom mojej rodziny
gdyby anatomia obdarowała ich
chrząstką żalu szpikiem zrozumienia
to łamaliby sobie nawzajem kości
jak chleb
czas jaki mieliśmy by wstać i iść
został dobrze wypełniony
poszliśmy do pracy
zarabiać pieniądze
∞
mam w sobie tyle pogardy
że mógłbym zmienić własne życie
i z rozpędu kilka cudzych
używam siebie na rzecz innych
którymi gardzę i których kocham
jak siebie samego
nie mam przyjaciół ani rodziny
moi przyjaciele staliby w pierwszej linii
naprzeciw oddziałom mojej rodziny
gdyby anatomia obdarowała ich
chrząstką żalu szpikiem zrozumienia
to łamaliby sobie nawzajem kości
jak chleb
czas jaki mieliśmy by wstać i iść
został dobrze wypełniony
poszliśmy do pracy
zarabiać pieniądze
∞
5.3.16
powiednia
dokładnie teraz
coś się powinno wydarzyć
ale strasznie mi się nie wydarza
wszystko takie niewydarzone
nawet to że się stało
to co się stało
stoją zegary
na baczność
to jest wskazówka
będzie wojna chyba
albo inne złe
układy układziki
scalone z powrotem
w krzem się obrócą
przeciwko nam
to wyczytałem w internecie
innego proroka nie będzie
∞
dokładnie teraz
coś się powinno wydarzyć
ale strasznie mi się nie wydarza
wszystko takie niewydarzone
nawet to że się stało
to co się stało
stoją zegary
na baczność
to jest wskazówka
będzie wojna chyba
albo inne złe
układy układziki
scalone z powrotem
w krzem się obrócą
przeciwko nam
to wyczytałem w internecie
innego proroka nie będzie
∞
24.2.16
wypełzanie
próbujesz przejrzeć boskie plany
i chce ci się płakać bo
na ziemię przyjdzie co najwyżej
gromada dzikich i bezpańskich psów
jak myślę na ziemię to widzę grudy
gliny pod pomnikiem który był za drogi
i na kredyt bo kopiec kwiatów to za mało
żeby nic już nie wyszło spod ziemi
tam leżymy i od pokoleń rodzimy się cicho
po wojnach i huraganach dochodzimy do siebie
tak jak ona co przyszła i dała mi spinkę do włosów
co mi płuca obrastają i przez żebra wychodzą na żer
∞
próbujesz przejrzeć boskie plany
i chce ci się płakać bo
na ziemię przyjdzie co najwyżej
gromada dzikich i bezpańskich psów
jak myślę na ziemię to widzę grudy
gliny pod pomnikiem który był za drogi
i na kredyt bo kopiec kwiatów to za mało
żeby nic już nie wyszło spod ziemi
tam leżymy i od pokoleń rodzimy się cicho
po wojnach i huraganach dochodzimy do siebie
tak jak ona co przyszła i dała mi spinkę do włosów
co mi płuca obrastają i przez żebra wychodzą na żer
∞