entomologia
jest taki owad
o którym wystarczy
że nie może a żądli
chyba w odwecie za
przedłużające się subimago
∞
18.12.14
17.12.14
ad went
pali się
świeca
święcą
w galeriach
na kasach
w galerach
zakuci w łańcuchy
choinkowe
chciałbym coś na twe
złote włosy anielskie
poradzić
może olejek jojoba
masło shea
gratis szampon
z eko odżywką
(lista zakupów w telefonie
szampon z odzywką
ciekawe czy mają
jakieś pyskate kosmetyki
pewnie byłoby ci w takim
do twarzy)
może jakiś krem albo ewentualnie balsam
bo kremacja owszem ale prawo zabrania
się rozsypywać (zwłaszcza przed emeryturą)
więc może proste balsamowanie
a jak mi nie starczy to maleńką bombkę
gdzieś w centrum w południe
∞
pali się
świeca
święcą
w galeriach
na kasach
w galerach
zakuci w łańcuchy
choinkowe
chciałbym coś na twe
złote włosy anielskie
poradzić
może olejek jojoba
masło shea
gratis szampon
z eko odżywką
(lista zakupów w telefonie
szampon z odzywką
ciekawe czy mają
jakieś pyskate kosmetyki
pewnie byłoby ci w takim
do twarzy)
może jakiś krem albo ewentualnie balsam
bo kremacja owszem ale prawo zabrania
się rozsypywać (zwłaszcza przed emeryturą)
więc może proste balsamowanie
a jak mi nie starczy to maleńką bombkę
gdzieś w centrum w południe
∞
3.12.14
umotywowanie
tu już nic nie powstanie
piszę to bez emocji
jak wypchany drapieżnik
dziecko postmodernizmu
konceptualizmu
i izmu w ogóle
jakby przyszedł czas na bunt
i nawet jest wobec czego
ale nie ma buntu
jest bunt z niemieckiego
kolorowy
świat pełen ras i marek
czerwona coca-cola
niebieski facebook
nadgryzione przez ewę
srebrne jabłko
czarne wszystkie logotypy
na behance
chyba trzeba się zaangażować
tak na osiemdziesiąt procent
bo wciąż mam pewne obawy
o niesmak i realność potrzeb
zaangażować w kontestację
w kontekst
albo w kontest
jutro coś wybiorę
gdy się wszyscy zmotywujemy
do snu
∞
tu już nic nie powstanie
piszę to bez emocji
jak wypchany drapieżnik
dziecko postmodernizmu
konceptualizmu
i izmu w ogóle
jakby przyszedł czas na bunt
i nawet jest wobec czego
ale nie ma buntu
jest bunt z niemieckiego
kolorowy
świat pełen ras i marek
czerwona coca-cola
niebieski facebook
nadgryzione przez ewę
srebrne jabłko
czarne wszystkie logotypy
na behance
chyba trzeba się zaangażować
tak na osiemdziesiąt procent
bo wciąż mam pewne obawy
o niesmak i realność potrzeb
zaangażować w kontestację
w kontekst
albo w kontest
jutro coś wybiorę
gdy się wszyscy zmotywujemy
do snu
∞
24.11.14
unieobecnienie
siedzę i patrzę
siepacze
stawiają
smartfony za tabletki
nie żyją
złe dzielnice
jedno żyć się
powinno
drugie zamknięte w ustach
wypuszczane co noc na podwórko
pali się ioioioioio
stróż pożarny
gasi iskry w serduszku
taki miły i nienachalny
zamykają bramę
listy osób przegranych
na kartę sim
to koniec
halo halo tu ziemia
tu nieba nie widać
nieba nie ma
niema ziemia
nie bo nie o be cne
nie ob ce
czas sypać kopce
czas sypiać wieczniej
∞
siedzę i patrzę
siepacze
stawiają
smartfony za tabletki
nie żyją
złe dzielnice
jedno żyć się
powinno
drugie zamknięte w ustach
wypuszczane co noc na podwórko
pali się ioioioioio
stróż pożarny
gasi iskry w serduszku
taki miły i nienachalny
zamykają bramę
listy osób przegranych
na kartę sim
to koniec
halo halo tu ziemia
tu nieba nie widać
nieba nie ma
niema ziemia
nie bo nie o be cne
nie ob ce
czas sypać kopce
czas sypiać wieczniej
∞
7.11.14
5.11.14
pęcherzyki
Opuszczam siebie i trudno mi
będzie bez tego autobiografizmu
ego co go nikt poza mną nie pozna.
Zaprzyjaźniliśmy się poniżej poziomu
morza. Tyle wody, ile można
to nawet sam boży syn przecie nie wie.
Piękne są kwiaty i piękne niebo.
Takie credo. Bez podziału sylab kłócę się
z trudem. Przyjdź i pojmij to i mnie.
Mówię z tobą litrami alkoholu
brunatnego jak wodorosty na słońcu,
literami niepojemnymi w śmierć.
∞
Opuszczam siebie i trudno mi
będzie bez tego autobiografizmu
ego co go nikt poza mną nie pozna.
Zaprzyjaźniliśmy się poniżej poziomu
morza. Tyle wody, ile można
to nawet sam boży syn przecie nie wie.
Piękne są kwiaty i piękne niebo.
Takie credo. Bez podziału sylab kłócę się
z trudem. Przyjdź i pojmij to i mnie.
Mówię z tobą litrami alkoholu
brunatnego jak wodorosty na słońcu,
literami niepojemnymi w śmierć.
∞
28.10.14
femme fatale
zdarza mi się mieć ją na jedną noc
czasami mam ją nawet po kilka razy
nigdy kiedy ja chcę zawsze kiedy ona
robi ze mną takie rzeczy że nawet teraz mi
wstyd
nie zostaje na śniadaniu
wychodzi kiedy zasypiam
jak periodyk albo jak dusza z ciała
nieraz jest nieobecna kiedy już całkiem w niej jestem
i czuję się spokojny
trudno przestać o niej myśleć
i trudno by się rano obudziła tuż obok
gdy się poznaliśmy nie mogłem uwierzyć
w to co się na jej temat wygaduje
ci co rozpowiadają kalumnie
nigdy z nią chyba nie rozmawiali
nigdy nikogo nie skrzywdziła
nawet mnie choć mogłoby się wydawać inaczej
nie opuścimy się tak czuję
nawet gdy przyjdzie przekroczyć bramę dantego
z nakazem porzucenia
∞
zdarza mi się mieć ją na jedną noc
czasami mam ją nawet po kilka razy
nigdy kiedy ja chcę zawsze kiedy ona
robi ze mną takie rzeczy że nawet teraz mi
wstyd
nie zostaje na śniadaniu
wychodzi kiedy zasypiam
jak periodyk albo jak dusza z ciała
nieraz jest nieobecna kiedy już całkiem w niej jestem
i czuję się spokojny
trudno przestać o niej myśleć
i trudno by się rano obudziła tuż obok
gdy się poznaliśmy nie mogłem uwierzyć
w to co się na jej temat wygaduje
ci co rozpowiadają kalumnie
nigdy z nią chyba nie rozmawiali
nigdy nikogo nie skrzywdziła
nawet mnie choć mogłoby się wydawać inaczej
nie opuścimy się tak czuję
nawet gdy przyjdzie przekroczyć bramę dantego
z nakazem porzucenia
∞
26.10.14
litania
spadają chyba gwiazdy
z nieba anioły bez śniadania
walczą o dusze
chciałem ci powiedzieć że
rośnie tu takie drzewo cis
które może nas zabić
zabrać do świata korzeni
tymi czerwonymi kulkami
demony rzucają w ludzi
mądrzy jedzą tylko osnówkę
anioły nie jedzą wcale
nie mają ani chwili
spisują liczniki czasu
na straty
niemądrzy jedzą nasiona
liście robinii i drzazgi z krzyża
matko boska od zasypiania
matko boska od nocy i świtań
matko boska od czasu do czasu
w niebo mnie weź
z przęsła mostu
∞
spadają chyba gwiazdy
z nieba anioły bez śniadania
walczą o dusze
chciałem ci powiedzieć że
rośnie tu takie drzewo cis
które może nas zabić
zabrać do świata korzeni
tymi czerwonymi kulkami
demony rzucają w ludzi
mądrzy jedzą tylko osnówkę
anioły nie jedzą wcale
nie mają ani chwili
spisują liczniki czasu
na straty
niemądrzy jedzą nasiona
liście robinii i drzazgi z krzyża
matko boska od zasypiania
matko boska od nocy i świtań
matko boska od czasu do czasu
w niebo mnie weź
z przęsła mostu
∞
23.10.14
21.10.14
golgota
lasem wiosną wolnym krokiem
brakiem słów
brukiem sław
tylko kropli
gęstej jak smoła
kropli
destylatu czy absolutu
z płuc
niewiary w podmiot liryczny
jednego snu tego co
od dwudziestu jeden gram
lat
przywykam do stanu stałego
materii chrystusowej jak pustynia
rodzę z siebie przez podział plechy
kolejne geniusze nowe imperia
stany zjednolicone
ogłaszam przedwyborczo
że idę po granicy i nie mogę spaść
na dno cyrku ani z lewej ani z prawej
ze mną mój kompan kompas
on nosi krzyż kierunkowy
nastawia kolejne stacje
na każdej sobie upadamy
a na ostatnich częstotliwościach
to już trudno wytrzymać
żeby się tak nie poukładać wreszcie
do grobu
∞
20.10.14
tremor
zapytany zostałem
pozostałem
że czujesz i co
zgładziwszy się
po głowie ja na to
dzisiaj chodzą mi po niej
święte pamięci
zmarli i godzinki
oni pachną czymś innym
ani tabaką ani wojną
nie wiem co czuję
ani tych zmarłych nie znałem
może jednego może dwu
z jednym karmiłem kaczki
a z drugim już nie żyjemy
niedaleko odpływa
rzekę odgania wiosłem
w snach mi się zjawa
i zmusza do niewysypania się
zanika jak starówki
i przepaść
zaczekaj
zostaw
nie gaś
∞
zapytany zostałem
pozostałem
że czujesz i co
zgładziwszy się
po głowie ja na to
dzisiaj chodzą mi po niej
święte pamięci
zmarli i godzinki
oni pachną czymś innym
ani tabaką ani wojną
nie wiem co czuję
ani tych zmarłych nie znałem
może jednego może dwu
z jednym karmiłem kaczki
a z drugim już nie żyjemy
niedaleko odpływa
rzekę odgania wiosłem
w snach mi się zjawa
i zmusza do niewysypania się
zanika jak starówki
i przepaść
zaczekaj
zostaw
nie gaś
∞
13.10.14
imię kwiatu
niektóre dźwięki są chłodniejsze niż chodniki
wtedy pobudzam do życia sikorki i wróble
i wszystko wydaje się być na swoim miejscu
i inne zmysły działają mocniej niż zwykle
wtedy jestem tak osobisty jak poeci w latach '90
albo transcendentaliści mówię prosto i mocno
tak że nikogo to nie obchodzi prócz mnie i kilku
co myślą że to do nich i często mają rację
a ja wolałbym nie pamiętać tych kilku imion
wtedy krzycząca cisza w wietrze mówi do mnie
jesteś piękny i wielki i możesz wszystko
a ja jej nie wierzę nie ufam kocha nie kocham
bo jak mógłbym po wyrwaniu wszystkich płatków
mówić słowa wzniosłe to łodygi suchej i marnej
choć to ona zachwyca mnie więcej niż róże
∞
niektóre dźwięki są chłodniejsze niż chodniki
wtedy pobudzam do życia sikorki i wróble
i wszystko wydaje się być na swoim miejscu
i inne zmysły działają mocniej niż zwykle
wtedy jestem tak osobisty jak poeci w latach '90
albo transcendentaliści mówię prosto i mocno
tak że nikogo to nie obchodzi prócz mnie i kilku
co myślą że to do nich i często mają rację
a ja wolałbym nie pamiętać tych kilku imion
wtedy krzycząca cisza w wietrze mówi do mnie
jesteś piękny i wielki i możesz wszystko
a ja jej nie wierzę nie ufam kocha nie kocham
bo jak mógłbym po wyrwaniu wszystkich płatków
mówić słowa wzniosłe to łodygi suchej i marnej
choć to ona zachwyca mnie więcej niż róże
∞
3.10.14
tabaka
o zapachu jedenastego
przykazania na temat pewnych rzeczy
znaleziona w kieszeni tabakierka
mały pokój z duszą w środku
z wojną na zewnątrz
jak jasny piach ze szlachetnego
dna oceanu w który wsiąkło
przez lata za dużo naszej krwi
surowa siena kolor bliski naturze
choć nie wiem czyjej bardziej
ma zapach i to jest zapach śmierci
ma zapach i on się roznosi
w domu na granicy światów gdzie
mieszkają myszy i obłąkani
∞
23.9.14
15.9.14
przemiany
wodę zamienia ktoś w wino
a wino zamienia się w ocet
to wiem gdzie mnie szukać
powietrze wieczorem jest zimne
jeżdżę nocami i autobusami
niezbywalny jak narzędzie
co je któryś z demiurgów
zostawił w brzuchu
- melodia zaszyta
o świcie widzisz mnie w rydwanie
a to wszystko nieprawda
bardziej karawan
albo karnawał
danse macabre
później
w okolicy południa
w okolicy splotu
czujesz jak grzeję
i gdy już powietrze zrobi się zimne
i mgła zapada
w sen
wtedy nikt nie słucha
- mogę mówić jak
bardzo nie umiem pisać
o pięknie
∞
11.9.14
6.9.14
pandora
to moja modlitwa o światło i trunek
nosisz mnie między jednym a drugim
żebrem jak włócznię
wiesz ja już nie jeżdżę do anny marii
zbyt wielu poetów zmarnowało życie w pociągach
wypowiadali się jakby nie było na daremno
sumienie moje jest bezcenne dostałem rachunek
nie miałem czym zapłacić więc schowane głęboko
traktuję jako skarb najwyższy
obsydianową kulkę
unoszę jak kielich
w górę serce
tam zamknięte przetrwa jeszcze kilka eonów
później historia powtórzy się
a gliniana beczka zmieni patronkę
∞
to moja modlitwa o światło i trunek
nosisz mnie między jednym a drugim
żebrem jak włócznię
wiesz ja już nie jeżdżę do anny marii
zbyt wielu poetów zmarnowało życie w pociągach
wypowiadali się jakby nie było na daremno
sumienie moje jest bezcenne dostałem rachunek
nie miałem czym zapłacić więc schowane głęboko
traktuję jako skarb najwyższy
obsydianową kulkę
unoszę jak kielich
w górę serce
tam zamknięte przetrwa jeszcze kilka eonów
później historia powtórzy się
a gliniana beczka zmieni patronkę
∞
3.9.14
pauza
do agarthy po odpowiedzi na pytania z gatunku tych zastygłych
nie przypuszczałem że będę odpowiadał za siebie
mniej niż zapisałem na palmowych liściach
módl się za moją duszę w cokolwiek wierzysz i w cokolwiek wierzę
nie ma dnia żebym nie żałował tych kilku kamieni i poetów
coś dziwnego dzieje się z moją skórą przy świetle
zakładam kaptur teraz będę milczał
∞
2.9.14
panie
wyrzucałem ciało na śmietnik
jestem człowiekiem też
zrozumiesz
przecież w donbasie
się dzieją takie rzeczy
że i mnie i tobie wstyd
a drugą naturą nie reagujesz
obaj wiemy
jedna natura pokryje to mchem
i zamieni w szlachetne kamienie
jedynie ludzki niesmak
że inni poza nami
nie rozumieją
a jednak ten niesmak
jakby małe gesty
historie pojedyncze
jakby to wszystko zdążyło
porosnąć już mchem
opowiedz swoją historię jeszcze raz
za razem abyśmy
bez przerwy mogli
zatapiać się w bursztyn
∞
2.8.14
1 sierpnia
skrzyżowanie niepodległości i jana pawła
w kartonie miała kolby kukurydzy
sztuka po złotówkę
na wózku żebym poczuł się jeszcze
nie patrzy w oczy żebym poczuł się jeszcze
po złotówkę kolba kukurydzy kup pan
kilkadziesiąt kolb
tyle co lat
tego samego dnia lata temu biegały z kolbami
głupie dzieciaki tak mówią
życie tańsze od kolby
a ona przeżyła
żeby sprzedawać kukurydzę
kupiłbym cały ten karton
tylko nie wiem komu z nas
byłoby o te kolby lżej
∞
29.7.14
fontanna
stoi miasto a w nim dom
okna wychodzą na
spacer przy fontannie
duch jest zaklęty w kamieniu
tęskni do tego co ty
kiedy nie patrzysz to mruga
pomnik wszystkich zapomnień
zastyga pod spojrzeniem
bo masz węże pochowane
we włosach tak że nie widać
ale słyszałem ich syk
był jak kołysanka
zimny kamień wychładza duszę
w każdej takiej rzeźbie z matki
jest podarte skrzydło pszczoły
nim je przygarnę jak włosy
zaśpiewaj mi jeszcze raz
oddech topielców
wycie psów
siną dal
∞
oko
nie macie odwagi
(na dnie oka nie ma jej nikt)
pozostaną popiół w ustach
i trochę czasu
pomiędzy światem a światem
nic się nie wydarza naprawdę
jest tylko nocą cichy dźwięk
jednostajna przezroczystość
tam pod szklanym klifem
jest przepaść nad nią chodzą
którzy mają w oczach obłęd czyli zrozumienie
na dole leżą kości szaleńców
∞
nie macie odwagi
(na dnie oka nie ma jej nikt)
pozostaną popiół w ustach
i trochę czasu
pomiędzy światem a światem
nic się nie wydarza naprawdę
jest tylko nocą cichy dźwięk
jednostajna przezroczystość
tam pod szklanym klifem
jest przepaść nad nią chodzą
którzy mają w oczach obłęd czyli zrozumienie
na dole leżą kości szaleńców
∞
26.7.14
pierworodny
zgniotłem niechcący malutkiego owada
pisząc wiersz
nie będzie mi wybaczone
w źródle słów kąpię się od dwudziestu jeden lat
obmywam ciało
umywam ręce
mój potwór cały jest ze szkła
przezroczysty
uformowałem go sam
w źródle słów kąpię się od dwudziestu jeden lat
zanurzam ciało
słyszę kołysankę
więc jednak mnie nie opuściłeś myślę
pochyla głowę
polewam wodą
w źródle słów kąpię się od dwudziestu jeden lat
woda spływa po szkle
pierwszy raz widzę swój kształt wyraźnie
∞
zgniotłem niechcący malutkiego owada
pisząc wiersz
nie będzie mi wybaczone
w źródle słów kąpię się od dwudziestu jeden lat
obmywam ciało
umywam ręce
mój potwór cały jest ze szkła
przezroczysty
uformowałem go sam
w źródle słów kąpię się od dwudziestu jeden lat
zanurzam ciało
słyszę kołysankę
więc jednak mnie nie opuściłeś myślę
pochyla głowę
polewam wodą
w źródle słów kąpię się od dwudziestu jeden lat
woda spływa po szkle
pierwszy raz widzę swój kształt wyraźnie
∞
21.7.14
monochromat
potrzebuję być tak samo
jak byłem sam na sam z krukami
niebieskim płomieniem gwiazd
samotnie rosnącą kępą mchu
na oddalonym skrawku pni
zegarem raczej wyłączonym
razem możemy zbudować dom
na granicy światów ani jednego
z nich nie mając za przyjaciela
cyrkowiec na linie pajęczej
pójdą ludzie
zasną z wodą w ustach
mogę być dalej niż światło
ciemniej niż noc
znajdę w skrawku ziemi
ziarno co przypomni
jak kiełkuje świt
w świecie bez szarych dni
∞
potrzebuję być tak samo
jak byłem sam na sam z krukami
niebieskim płomieniem gwiazd
samotnie rosnącą kępą mchu
na oddalonym skrawku pni
zegarem raczej wyłączonym
razem możemy zbudować dom
na granicy światów ani jednego
z nich nie mając za przyjaciela
cyrkowiec na linie pajęczej
pójdą ludzie
zasną z wodą w ustach
mogę być dalej niż światło
ciemniej niż noc
znajdę w skrawku ziemi
ziarno co przypomni
jak kiełkuje świt
w świecie bez szarych dni
∞
17.7.14
miasto
jest takie miejsce pod którym płonie
ogień a popękane ulice dymią
tam rodzi się chyba zło
syczą proste melodie jakby był grudzień
wczesny poranek na clinton street
wtedy gdy chadzałem po drżącej strunie
jakby to była najszersza arteria miasta
wszystkie jego twarze są we mnie
więc możesz być wolna czyli nie spieszyć się
odjeżdżam szybko przez popękane ulice
przez dym przyjdzie burza wsiąknie głęboko
i ugasi pożar w kopalniach gwiazd
węgiel będzie mokry nie zmieni się w diament
jak kamień w szkło przyjdą ludzie
kopać czarne złoto zamiast poczekać tysiące lat
∞
jest takie miejsce pod którym płonie
ogień a popękane ulice dymią
tam rodzi się chyba zło
syczą proste melodie jakby był grudzień
wczesny poranek na clinton street
wtedy gdy chadzałem po drżącej strunie
jakby to była najszersza arteria miasta
wszystkie jego twarze są we mnie
więc możesz być wolna czyli nie spieszyć się
odjeżdżam szybko przez popękane ulice
przez dym przyjdzie burza wsiąknie głęboko
i ugasi pożar w kopalniach gwiazd
węgiel będzie mokry nie zmieni się w diament
jak kamień w szkło przyjdą ludzie
kopać czarne złoto zamiast poczekać tysiące lat
∞
u
poczuj idzie jesień
inne twarze
szklany duch
czerwone jak krew
nieświadome
kilka dźwięków w harmonii dusze
się daleko jest niepoznane zatracenie
słowa ziemi i cztery żywioły
istnieją i brzęczą
pijane pszczoły
niepokalana dusza
której nie mam jeszcze
bzyczy skrzydłami znaczenia
tracą się
jestem i nie ma
sens
∞
poczuj idzie jesień
inne twarze
szklany duch
czerwone jak krew
nieświadome
kilka dźwięków w harmonii dusze
się daleko jest niepoznane zatracenie
słowa ziemi i cztery żywioły
istnieją i brzęczą
pijane pszczoły
niepokalana dusza
której nie mam jeszcze
bzyczy skrzydłami znaczenia
tracą się
jestem i nie ma
sens
∞
czekanie
z którego nie odleciały ptaki
by podładować
się
przy dźwiękach pni i dni
pnij się pod górę po skałach
bo czas płynie strumyk
wiesz to lepiej ode mnie
nie ma trasy pod ni nad nami
żadnych szlaków
czarnych jak piękno spalenia
czerwonych jak piekło
zielonych
daleko za górą czekasz
jeszcze cię nie znam
lesie o liściach w nawiasie
∞
15.7.14
aniele stróżu mój
słowa z bursztynu
kiedy biją dzwony
wrzucam je do rzeki
na pomoście zima
pod mostkiem płynie
krew z kamienia
kwitną ptaki-planety
w cieniu za nami demony
o bocianich nogach
obłęd w jego gwiazdach
oczy ma na granicy
światów cienkiej jak włos
świtem zda się im zmierzch
bogów są miejsca
tam czas płynie pod prąd
to był sen polnej myszy
wisieć na rzęsach
pod nimi fale
szkłem nie kruszy się kamieni
ze szkła się pije wodę życia
wiecznego amen
∞
słowa z bursztynu
kiedy biją dzwony
wrzucam je do rzeki
na pomoście zima
pod mostkiem płynie
krew z kamienia
kwitną ptaki-planety
w cieniu za nami demony
o bocianich nogach
obłęd w jego gwiazdach
oczy ma na granicy
światów cienkiej jak włos
świtem zda się im zmierzch
bogów są miejsca
tam czas płynie pod prąd
to był sen polnej myszy
wisieć na rzęsach
pod nimi fale
szkłem nie kruszy się kamieni
ze szkła się pije wodę życia
wiecznego amen
∞
1.7.14
granice
jestem na tropie
to co gonię jest tak daleko
że czasem wątpię w owego istnienie
gdy złowię za dwa trzy
wcielenia nie uwierzę i zwątpię
w owego istnienie
te chimery narażają na śmieszność
więc nikomu nie mówię gdy przychodzą
te w które raczej nie uwierzy nikt
dlatego traperzy zawsze
wędrują samotnie
ale w tym nie ma smutku ani nawet fanatyzmu
mamy silne przekonanie że jeden
gest starczy a jedno słowo zburzy
nazywaj nas jak chcesz nawet obłęd
ale wiedz że bywa nam dalej niż innym
i dlatego nasze oczy nie mają dna
że nie widzimy horyzontu zdarzeń
tam gdzie się nieraz udaję jestem sam
i świat jest też szklisty i bez światła
można siedzieć i patrzeć w ognisko cieni
∞
jestem na tropie
to co gonię jest tak daleko
że czasem wątpię w owego istnienie
gdy złowię za dwa trzy
wcielenia nie uwierzę i zwątpię
w owego istnienie
te chimery narażają na śmieszność
więc nikomu nie mówię gdy przychodzą
te w które raczej nie uwierzy nikt
dlatego traperzy zawsze
wędrują samotnie
ale w tym nie ma smutku ani nawet fanatyzmu
mamy silne przekonanie że jeden
gest starczy a jedno słowo zburzy
nazywaj nas jak chcesz nawet obłęd
ale wiedz że bywa nam dalej niż innym
i dlatego nasze oczy nie mają dna
że nie widzimy horyzontu zdarzeń
tam gdzie się nieraz udaję jestem sam
i świat jest też szklisty i bez światła
można siedzieć i patrzeć w ognisko cieni
∞
podłączenie
niewylane książki
niewydane rzeki
one są nami
jesteśmy zapisem przepływu
pamięcią starorzeczy
bez źródła i ujścia
gniją
po szufladach
to o czym chciałbym ci powiedzieć
nie zostanie dla teoretyków literatury
bliższe jest co wrażliwszym fizykom
oni za wiele pokoleń podłączą nas
do prawdy oni napiszą
nie da się zapisać
i właściwie nic się wtedy nie zmieni
może bardziej docenię
poetów
tych z jaskiń
∞
niewylane książki
niewydane rzeki
one są nami
jesteśmy zapisem przepływu
pamięcią starorzeczy
bez źródła i ujścia
gniją
po szufladach
to o czym chciałbym ci powiedzieć
nie zostanie dla teoretyków literatury
bliższe jest co wrażliwszym fizykom
oni za wiele pokoleń podłączą nas
do prawdy oni napiszą
nie da się zapisać
i właściwie nic się wtedy nie zmieni
może bardziej docenię
poetów
tych z jaskiń
∞
13.6.14
1.6.14
widzenie
jestem w stanie
lotnym
miejsce skupienia się
gdzie rzeczy są do siebie zdystansowane
widzę kropki przecinki i one układają się
w ciebie
średniku
znaku zodiaku obcych astrologicznych map
zwiastujesz trochę dłuższy czas
nie masz skrzydeł
nawet takich jak hermes
przemytnik i szachraj
tak samo nieśmiertelny
jesteś jeszcze gorszy
niemy
∞
jestem w stanie
lotnym
miejsce skupienia się
gdzie rzeczy są do siebie zdystansowane
widzę kropki przecinki i one układają się
w ciebie
średniku
znaku zodiaku obcych astrologicznych map
zwiastujesz trochę dłuższy czas
nie masz skrzydeł
nawet takich jak hermes
przemytnik i szachraj
tak samo nieśmiertelny
jesteś jeszcze gorszy
niemy
∞
niemowa
podpalam ptasie skrzydło
i nim odpalam papierosa
obrosłem w pióra
stopione jak plastik
na pewno kiedyś podpaliłeś foliową torbę
albo wkładałeś palce w wosk
więc topię te pióra
one kapią na ciało
i tak ładnie trzaska ogień
jak ptak co nie umiał śpiewać
było nas w historii kilkoro może więcej
daleko poza rogatkami miasta cieni
ja wcale nie jestem ostatni
będą następni i samotni
nasza rola
nabierać ziemi w usta na pytania
w rzeczy które czujemy
i tak nikt nie uwierzy
∞
podpalam ptasie skrzydło
i nim odpalam papierosa
obrosłem w pióra
stopione jak plastik
na pewno kiedyś podpaliłeś foliową torbę
albo wkładałeś palce w wosk
więc topię te pióra
one kapią na ciało
i tak ładnie trzaska ogień
jak ptak co nie umiał śpiewać
było nas w historii kilkoro może więcej
daleko poza rogatkami miasta cieni
ja wcale nie jestem ostatni
będą następni i samotni
nasza rola
nabierać ziemi w usta na pytania
w rzeczy które czujemy
i tak nikt nie uwierzy
∞
25.5.14
lża dusza
już wieczór i jest chłodno latem
i trzeba się wstydzić poetów którzy wciąż piszą
jakby była połowa lat dziewięćdziesiątych
tęsknią w słowach tak żeby nie było widać
wódka papierosy kobieta jedna i druga i kac
w barze obok dworca w dawnym mieście wojewódzkim
i nic tylko tak siedzą marudzą
piszą krotochwile
paszkwile
wiem wiem
chodzi tylko o to żeby było milej
sobie samemu na duszy lżej
oni wszyscy jak jeden mąż jeżdżą pociągami
aż dziw że jeszcze nie ma specjalnego peronu
i głosu miłej cokolwiek pięknej co by tak aksamitnie
prosił przez megafon
pociąg z października do listopada odjeżdża
na zawsze
podróżnych prosimy o nie bycie na krawędzi
i nie rzucanie się pod koła
losu
∞
już wieczór i jest chłodno latem
i trzeba się wstydzić poetów którzy wciąż piszą
jakby była połowa lat dziewięćdziesiątych
tęsknią w słowach tak żeby nie było widać
wódka papierosy kobieta jedna i druga i kac
w barze obok dworca w dawnym mieście wojewódzkim
i nic tylko tak siedzą marudzą
piszą krotochwile
paszkwile
wiem wiem
chodzi tylko o to żeby było milej
sobie samemu na duszy lżej
oni wszyscy jak jeden mąż jeżdżą pociągami
aż dziw że jeszcze nie ma specjalnego peronu
i głosu miłej cokolwiek pięknej co by tak aksamitnie
prosił przez megafon
pociąg z października do listopada odjeżdża
na zawsze
podróżnych prosimy o nie bycie na krawędzi
i nie rzucanie się pod koła
losu
∞
12.5.14
5.5.14
golemie
wczoraj zrozumiałem mój towarzyszu
bardziej
stawiam litery
bo zagadnienia sztuki
są mi obce
bardziej
gdybym miał pióra to i lęk
na wysokości
i łowił padlinę nurkując szybko do ziemi
gdybym miał łuski to ziemia parzyłaby brzuch
w strachu przed piętą
latałbym jak quetzalcoatl
nie mam ani piór ani łusek
jestem nagi i blaknę
a ty jesteś przejrzysty i masz w sobie twarze ludzi
którzy we mnie żyją a są w tobie
i wieszczą
∞
wczoraj zrozumiałem mój towarzyszu
bardziej
stawiam litery
bo zagadnienia sztuki
są mi obce
bardziej
gdybym miał pióra to i lęk
na wysokości
i łowił padlinę nurkując szybko do ziemi
gdybym miał łuski to ziemia parzyłaby brzuch
w strachu przed piętą
latałbym jak quetzalcoatl
nie mam ani piór ani łusek
jestem nagi i blaknę
a ty jesteś przejrzysty i masz w sobie twarze ludzi
którzy we mnie żyją a są w tobie
i wieszczą
∞
30.4.14
cień
cenię cię
nie jak komesów rzeczywistości
którzy więcej wiedzą niż gdziekolwiek zobaczyli
piewców jedynej prawdziwej sztuki
którym struna pękła
głosowa i przeciągnięta
cieniu pozwól odejść światu
jak arbiter elegancji
spokojnie
cieniu opuściła mnie pogarda
została świętą
nienawiść w oczach
jak feniks
cieniu gdzie jestem tam ciebie nie ma
i niepokoi mnie to od kilku miesięcy
nie mogłeś zgubić drogi ani umrzeć
boję się że planowałeś ucieczkę
kiedy razem spoglądaliśmy w otchłań
i mówiliśmy sobie mogę wszystko
wróć cieniu
bo brak mi takiego kompana
do wszystkiego zawsze
właściwie to będzie dla ciebie
jak spotkanie przy kawie
nie zajmę wiele czasu
a jak już umrę to zamieszkasz
za wzgórzem
∞
cenię cię
nie jak komesów rzeczywistości
którzy więcej wiedzą niż gdziekolwiek zobaczyli
piewców jedynej prawdziwej sztuki
którym struna pękła
głosowa i przeciągnięta
cieniu pozwól odejść światu
jak arbiter elegancji
spokojnie
cieniu opuściła mnie pogarda
została świętą
nienawiść w oczach
jak feniks
cieniu gdzie jestem tam ciebie nie ma
i niepokoi mnie to od kilku miesięcy
nie mogłeś zgubić drogi ani umrzeć
boję się że planowałeś ucieczkę
kiedy razem spoglądaliśmy w otchłań
i mówiliśmy sobie mogę wszystko
wróć cieniu
bo brak mi takiego kompana
do wszystkiego zawsze
właściwie to będzie dla ciebie
jak spotkanie przy kawie
nie zajmę wiele czasu
a jak już umrę to zamieszkasz
za wzgórzem
∞
22.4.14
promień
są dwie dusze
obie parują z jednego kotła
i śpiewają pamięć świętych
wtedy my byliśmy święci
i bezradni
masz szpilki w źrenicach
myślisz że inni nie widzą
nawet ja
chowasz we włosach dym
wyrzucasz niedopałki
jak złotą nić jak okruszki
czule zajmują się nimi mosty o których śnisz w nocy
z oczami otwartymi ze strachu
odwracając głowę
przez sen niespokojnie wymachujesz
tonąc w rzekach własnych słów
co je spisujesz
na straty
by było czym mówić na jawie
kiedy pojmiesz zło
będzie za późno
ostatni raz świt da ci miłe wspomnienie
ludzie nie wybaczą
bóg nie wysłucha modlitw
ale upomni się o swoje
które bezkarnie wyryłeś na plecach
∞
są dwie dusze
obie parują z jednego kotła
i śpiewają pamięć świętych
wtedy my byliśmy święci
i bezradni
masz szpilki w źrenicach
myślisz że inni nie widzą
nawet ja
chowasz we włosach dym
wyrzucasz niedopałki
jak złotą nić jak okruszki
czule zajmują się nimi mosty o których śnisz w nocy
z oczami otwartymi ze strachu
odwracając głowę
przez sen niespokojnie wymachujesz
tonąc w rzekach własnych słów
co je spisujesz
na straty
by było czym mówić na jawie
kiedy pojmiesz zło
będzie za późno
ostatni raz świt da ci miłe wspomnienie
ludzie nie wybaczą
bóg nie wysłucha modlitw
ale upomni się o swoje
które bezkarnie wyryłeś na plecach
∞
15.4.14
figowiec
nawet śpiewasz inaczej niż wszyscy
wolno i donośnie
jakby bomby nad miastem
i tańczysz jakby nie było kościołów
ani wojen
chyba kogoś tym obrażasz ale co ja mogę o tym wiedzieć
gdy ja tańczę to jest to walka
szybkość kroków
celność ciosów w brzuch ucho i krtań
i dlatego ty jesteś piękna a ja bezradny
dlatego ja nadaję imiona a ty
zjadasz owoce beztrosko
jedyne co nas łączy to korzenie
drzewa zapominania się tak je nazwałaś
i to ostatnie co pamiętam
∞
nawet śpiewasz inaczej niż wszyscy
wolno i donośnie
jakby bomby nad miastem
i tańczysz jakby nie było kościołów
ani wojen
chyba kogoś tym obrażasz ale co ja mogę o tym wiedzieć
gdy ja tańczę to jest to walka
szybkość kroków
celność ciosów w brzuch ucho i krtań
i dlatego ty jesteś piękna a ja bezradny
dlatego ja nadaję imiona a ty
zjadasz owoce beztrosko
jedyne co nas łączy to korzenie
drzewa zapominania się tak je nazwałaś
i to ostatnie co pamiętam
∞
golem
taki jeden gest
roztrzaskane niebo
mamy pomiędzy łopatkami
bezkształt mgłę i uśmiech
zanikasz jak wszystko co naturalne
jedyny element ludzki
to ten ciemny punkt na plecach
blizna po urodzeniu
tygiel w którym mieszają się światy
jasne ciemne i te inne
w których jesteś naprawdę
wypadkową
wszystkich które poznałem
osób w drodze
i nie masz piór ani na szczęście łusek
wkładam więc w twoje usta kartkę
z życzeniami nie dla ciebie ale dla mnie
moim życzeniem jest uwolnić się od ciebie
moje życzenie - bądź wolna w której nozdrzach
płynie mój oddech
∞
taki jeden gest
roztrzaskane niebo
mamy pomiędzy łopatkami
bezkształt mgłę i uśmiech
zanikasz jak wszystko co naturalne
jedyny element ludzki
to ten ciemny punkt na plecach
blizna po urodzeniu
tygiel w którym mieszają się światy
jasne ciemne i te inne
w których jesteś naprawdę
wypadkową
wszystkich które poznałem
osób w drodze
i nie masz piór ani na szczęście łusek
wkładam więc w twoje usta kartkę
z życzeniami nie dla ciebie ale dla mnie
moim życzeniem jest uwolnić się od ciebie
moje życzenie - bądź wolna w której nozdrzach
płynie mój oddech
∞
6.4.14
pusto
niektórzy z nich ginęli w piasku
albo w dymie
ale nie ty
bo tobie jeszcze nie wolno
a to trzęsienie to przestroga
tabliczka z raną
morze bez mew
ślad nie twojej stopy
odkryty po przebudzeniu
niemy ptak
prorok ciszy
wiesz
jest dużo bardziej przytłaczająco
gdzie nie chodzą ludzie
bo to jeszcze nie znaczy że nikogo tam nie ma
babcia mojego przyjaciela powiedziała ponoć
że niektóre ślady na plaży są bezpańskie
∞
niektórzy z nich ginęli w piasku
albo w dymie
ale nie ty
bo tobie jeszcze nie wolno
a to trzęsienie to przestroga
tabliczka z raną
morze bez mew
ślad nie twojej stopy
odkryty po przebudzeniu
niemy ptak
prorok ciszy
wiesz
jest dużo bardziej przytłaczająco
gdzie nie chodzą ludzie
bo to jeszcze nie znaczy że nikogo tam nie ma
babcia mojego przyjaciela powiedziała ponoć
że niektóre ślady na plaży są bezpańskie
∞
którego nie zarąbali
więc było tak
dwoje i pies
a pies to jedno z obojga
tak był traktowany
tak się zachowywał
pieskie życie
z psiej woli dobiegło końca
gdy bijąc kijem
trafił się pierwotny gen
pies zmierzwił sierść
a jak było dalej wszyscy wiemy
zerwany łańcuch wycie do księżyca
symbolu jakby nie było żeńskiego
ucieczka w las drewniana buda
zamieniona na żywe drzewo
którego nie zarąbali
zostałem wyrzucony do następnego akapitu
bękart wdowa czy inny odmieniec
tak z nami robią gdy zamiast żyć z pisania
żyjemy po prostu
∞
więc było tak
dwoje i pies
a pies to jedno z obojga
tak był traktowany
tak się zachowywał
pieskie życie
z psiej woli dobiegło końca
gdy bijąc kijem
trafił się pierwotny gen
pies zmierzwił sierść
a jak było dalej wszyscy wiemy
zerwany łańcuch wycie do księżyca
symbolu jakby nie było żeńskiego
ucieczka w las drewniana buda
zamieniona na żywe drzewo
którego nie zarąbali
zostałem wyrzucony do następnego akapitu
bękart wdowa czy inny odmieniec
tak z nami robią gdy zamiast żyć z pisania
żyjemy po prostu
∞
dom
jakoś tak się stało że zaświeciło
zapaliło się
jak dom na linii frontu
słońce
nie gaś na bogów
musi spłonąć
nie-miasto
obchodzimy się półkolem
ty tańczysz
ja wilk
ty wokół ogniska
ja obchodzę ciebie
mnie nie obchodzi
nie gaś bo zostaną zgliszcza
pozwól się wypalić
popiół użyźni ziemię
a w zgliszczach
cóż
w zgliszczach hula wiatr
i bywa czarny pomnik
po wojnie przychodzą tam ludzie
odkładają się złogi kwiatów
wiatr zamiast wiać snuje historie
których nikt nie przeżył i nie przeżyje
∞
jakoś tak się stało że zaświeciło
zapaliło się
jak dom na linii frontu
słońce
nie gaś na bogów
musi spłonąć
nie-miasto
obchodzimy się półkolem
ty tańczysz
ja wilk
ty wokół ogniska
ja obchodzę ciebie
mnie nie obchodzi
nie gaś bo zostaną zgliszcza
pozwól się wypalić
popiół użyźni ziemię
a w zgliszczach
cóż
w zgliszczach hula wiatr
i bywa czarny pomnik
po wojnie przychodzą tam ludzie
odkładają się złogi kwiatów
wiatr zamiast wiać snuje historie
których nikt nie przeżył i nie przeżyje
∞
3.4.14
historia
błękitna perła oprawiona w księżyc
i lutnia
gdybyście spotkali się naprawdę
utopieni mocniej niż komar w bursztynie
rozstaliście się i nigdy już jej nie zobaczyłeś
a ja nie mogę ci powiedzieć
nie dowiedziałeś się nigdy
że niedługo po rozstaniu
umarła jak statystka na ospę
i ona ciebie wciąż
wiesz
do końca
do płonącego stosu
bezimiennych zarażonych
nigdy się nie dowiedziałeś
tylko błękit nad twoją głową
poblakł nieco
∞
17.3.14
droga dojazdowa w Krotoszynie 7.03.2014
jest pusta ścieżka
usypana i się powiększa
i w tle coś słychać
- dźwięki z których zdasz sobie sprawę w ciszy
tą drogą chodziły najpierw owady
teraz idą we dwoje
żeby nie być cynicznym
skończę na tym że idą i że są teraz
i gdy już masz pewien obraz
widzisz szpaler topoli światło lamp
wiesz już że jest być może wieczór
więc czujesz zapach roślin
powiedzmy majowy wieczór
bo w wyobrażeniach spaceruje się raczej w cieple
niż w styczniu
to ja ci mówię że ścieżki nigdy nie było
a jeśli gdzieś istnieje naprawdę w którymś z byłych
miast wojewódzkich to ja tu nie o niej
bo ja takiej ścieżki nie znam nie widziałem
oni we dwoje ją usypali
oni we dwoje po niej idą
∞
jest pusta ścieżka
usypana i się powiększa
i w tle coś słychać
- dźwięki z których zdasz sobie sprawę w ciszy
tą drogą chodziły najpierw owady
teraz idą we dwoje
żeby nie być cynicznym
skończę na tym że idą i że są teraz
i gdy już masz pewien obraz
widzisz szpaler topoli światło lamp
wiesz już że jest być może wieczór
więc czujesz zapach roślin
powiedzmy majowy wieczór
bo w wyobrażeniach spaceruje się raczej w cieple
niż w styczniu
to ja ci mówię że ścieżki nigdy nie było
a jeśli gdzieś istnieje naprawdę w którymś z byłych
miast wojewódzkich to ja tu nie o niej
bo ja takiej ścieżki nie znam nie widziałem
oni we dwoje ją usypali
oni we dwoje po niej idą
∞
10.3.14
daleko
piszę nocą do świtu
z prośbą o nie wyrzucanie
za okno
choćby gwiazd
kto położy czułe dłonie
na zimne cegły
zarzekam się
rzeka nie płynie
jest płytko
można przejść
chodź chodźmy
za siedmioma górami
kręgami piekła w niebie
będzie napój bogów
dobry chleb i resztki z wojny
a do tej pory ćmo do ognia leć
ćmo siadaj i płacz
zanim
∞
piszę nocą do świtu
z prośbą o nie wyrzucanie
za okno
choćby gwiazd
kto położy czułe dłonie
na zimne cegły
zarzekam się
rzeka nie płynie
jest płytko
można przejść
chodź chodźmy
za siedmioma górami
kręgami piekła w niebie
będzie napój bogów
dobry chleb i resztki z wojny
a do tej pory ćmo do ognia leć
ćmo siadaj i płacz
zanim
∞